CES / Ach, te cholerne skróty, czyli czym się różni QLED od QNED, a Mini-LED od Micro-LED?
Zaktualizowano: 8 lut 2021
Nowe technologie wymuszają nowe nazewnictwo, a niewymawialne dla przeciętnego człowieka słowa, marketingowcy (by ułatwić nam życie) zamieniają na kilkuliterowe skróty.
Ale tym razem jedna ze znanych firm postanowiła pójść o krok dalej i podstawić konkurentowi nie tyle nogę, co dwie nogi, wykorzystując do własnych celów, jedną z podpromowanych, a jeszcze nie chronionych prawnie nazw...
O co poszło? Ano o to, że czterema literami QNED, LG określił zupełnie inną technologię niż ta, nad którą pracuje od kilku lat Samsung, a która za około 2 lata ma realne szanse zagrozić panelom OLED, z których tenże LG słynie. Jednak tym wątkiem zajmę się szczegółowo jutro, a teraz skupmy się na aktualnie obowiązującym na sezon 2021 nazewnictwie.

Dotychczas istniejące rodzaje podświetlenia – krawędziowe i ubiegłoroczne tylne
Niemal w każdym tekście poświęconym telewizorom, jaki się pojawi w tym roku, będzie się przewijać hasło Mini-LED – nowoczesny następca podświetlania krawędziowego ekranów (tanie i starsze telewizory), czy też podświetlania tylnego kilkuset diodami (drogie, ale ubiegłoroczne modele). Mini-LED, to dziesiątki tysięcy miniaturowych źródełek światełek, które dzięki swej liczbie, na nowo zdefiniowały to, ile z telewizora z panelem LCD / QLED da się jeszcze ukrytej jakości wycisnąć.

Tak podświetlanie strefowe rozwiązało TCL w panelach OD Zero

A tak LG w swoich QNED MiniLED
Ponadto mocno (i słusznie) w ostatnich latach promowane tzw. podświetlanie strefowe (ang. Dimming Zones), również dzięki rozmnożeniu się podświetlających diod wskoczyło wyższy poziom. Strefy liczone do tej pory w setkach (w najlepszych i najdroższych modelach), od teraz będą liczone w tysiącach.
Dzięki zwiększeniu liczby stref, można teraz po prostu lepiej zapanować nad obszarami jasnymi i ciemnymi, a tym samym radykalnie poprawić głębię czerni, wygaszając precyzyjnie podświetlanie. To również pozwoli na zmniejszenie efektu “halo” na krawędziach jasnych obiektów na ciemnym tle.

Mini-LED to równomierne podświetlenie powierzchni całego ekranu, natomiast Micro-LED to odmienna metoda (od LCD / OLED) tworzenia kolorowego obrazu o niesamowitym odwzorowaniu barw – telewizory wchodzą w marcu na rynek, więc już niedługo przekonamy się na własne oczy jak jest
Nie mylmy Mini-LED i Micro-LED, czyli podświetlenia tylnego paneli z kompletnie nową konstrukcją ekranów następnej generacji. Micro-LED koncepcyjnie jest zbliżone od OLED, gdzie każdy pixel wytwarza własne światło pochodzenia organicznego, ale w tym przypadku mówimy o malutkich pixelach ciekłokrystalicznych, które są wolne od niektórych OLED'owych wad, takich jak ograniczona możliwość zwiększania jasności panelu, gdyż wpływa to degradująco na żywotność OLED'owego ekranu.
W przypadku Micro-LED odpada problem “wypalania” długotrwale świecących elementów obrazu, oraz ekrany mogą świecić znacznie jaśniej bez szkody dla siebie.
Wprawdzie jakość obrazu jest powalająca, ale technologia do tej pory była ekstremalnie droga i jedynie Samsung dzielnie walczy nad próbami wprowadzenia jej pod strzechy (domów w Arabii Saudyjskiej).
Sony pokazało swoją implementację tego rozwiązania pod nazwą Crystal LED (CLED), ale w przeciwieństwie do Samsunga, od razu kierując się na rynek profesjonalny. W ramach ciekawostki podaję ceny – osoby o słabych nerwach niech przeskoczą ten fragment: 146" ok. 1 milion złotych / 182" ok. 2 milionów / 219" ok. 3 milionów).

OD Zero – zmniejszono do zera odległość pomiędzy miniaturowymi diodami, a warstwą rozpraszającą
TCL – OD Zero – (już o tym pisałem, ale nie każdy musiał czytać), to wg producenta nowa jakość. Redukcji w stosunku do konkurencji ulegnie liczba użytych warstw, a tym samym zmniejszy się grubość panelu, oraz wpłynie to na znaczącą poprawę kontrastu. Jako, że jest to już trzecia generacja paneli powstałych w TCL (pierwsi wprowadzili je na rynek), można się więc spodziewać, że będzie to również najbardziej zaawansowany technicznie model z pokazanych w tym roku (no może obok Samsunga).

Liczby podane na tej grafice odnoszą się do ekranu 86"
LG – QNED – określenie dotyczy wyłącznie telewizorów z ekranami LCD z podświetleniem Mini-LED (nie OLED). Jako, że koncern LG sprzedaje telewizory zarówno z panelami OLED jak i LCD, które od teraz będą nazywane QNED, to zamieszanie zrobili koncertowe.
Czyżby nikt w dziale marketingu nie przewidział, że wprowadzenie pod jednym szyldem LG tak podobnych brzmieniowo nazw nie będzie warte bałaganu jaki powstanie w głowach zwykłych klientów? I jeszcze to podobieństwo brzmieniowe QNED do QLED... tfu.

Neo QLED wyposażone będą w funkcje dla graczy (HDMI 2.1 / Nvidia G-Sync / AMD FreeSync / przełączanie obrazu w tryb Ultrawide 32:9 i 21:9 / Game Bar – będzie dostępna wersja 4K i 8K, a podświetlenie realizować będzie warstwa Quantum Mini-LED (1/40 wysokości normalnej diody)
Samsung – Neo QLED – jak chyba powszechnie wiadomo QLED to tradycyjne ekrany LCD z podświetleniem tylnym używające tzw. kropek kwantowych (ang. Quantum Dots) intensyfikujących barwy i jasność. Czym więc jest “Neo” w nazwie? To nazwa handlowa dla ekranów QLED z podświetleniem Mini-LED, które chyba dla zmyłki, lub efektu WOW nazwano Quantum Mini-LED – po prostu są lepsze od ubiegłorocznych flagowców – prawda, że to proste?
Ciąg dalszy historii i opis szczegółów afery LG / Samsung w kolejnym odcinku (tu).