IFA 2019 w kontekście globalnych zmian
Zaktualizowano: 28 mar 2020
Berlińska wystawa, to największe targowisko Europy (jak nazywają ją niektórzy).
Zjazd producentów z całej planety, by pokazać co najnowszego ma do zaoferowania branża konsumencka swoim klientom.
Można więc podziwiać: telewizory / kuchenki / kawiarki komputery / drukarki / deski do prasowania / drony / telefony / lodówki / lokówki / tostery / miksery / odkurzacze / audio i dziesiątki, a może nawet setki innych kategorii produktów.

Obiekt wystawowy #IFA_2019, a dokładniej federacja wielu hal i budynków jest monstrualnej wielkości i zajmuje prawie 60 ha wraz z własną bocznicą kolejową. Na podstawie wydeptanych kroków i Google Maps można przyjąć, że długość samych chodników pomiędzy stoiskami to ok. 20 kilometrów, a nie mówimy tu jeszcze o bliższym zwiedzaniu stoisk, oraz że połowa hal to przynajmniej dwa poziomy.

Tak, to jest prawdziwy jarmark próżności i rzeczy kompletnie zbędnych, wyprodukowanych tylko dlatego, że ktoś je wymyślił i testuje, czy będzie zainteresowanie ze strony rynku, przemieszanych z tym co realnie przydatne w życiu.

Tegoroczna edycja przejdzie do historii jako ta, na której pokazano najmniej nowości (przynajmniej w audio) i wbrew pierwszemu wrażeniu jest to jedna z najlepszych wiadomości jakie można sobie wyobrazić.
Dlaczego? A czy nie czujesz przesytu, tą niuestanną karuzelą nowości, które poza poirytowaniem klientów niewiele wnoszą? Ja przynajmniej tak to odbieram, sytuacja w której namawia się ludzi, by wydawali dziesiątki tysięcy złotych na sprzęt, który w momencie wyjścia na rynek jest już w zasadzie przestarzały, bo na deskach projektantów leżą gotowe już kolejne trzy generacje jest może i doskonałym sposobem na wyciąganie kasy, ale świadczy o krótkowzrocznej polityce, która nie szanuje ani klientów, ani tym bardziej zasobów planety.

Tegoroczna edycja przejdzie do historii jako ta, na której pokazano najmniej nowości (przynajmniej w audio) i wbrew pierwszemu wrażeniu jest to jedna z najlepszych wiadomości jakie można sobie wyobrazić.
Gołym okiem widać, że środowisko nie wytrzymuje już obciążenia, jakie wywieramy na nie jako gatunek wyjątkowo agresywny. Czy nawołuję do porzucenia nowoczesności i powrotu do jaskiń? Ależ absolutnie nie, natomiast uważam, że nieustanna gonitwa za zyskiem, wypuszczanie nieprzemyślanych produktów tylko dlatego, że raz do roku tak jest zaplanowane w kalendarzu (sztuczne postarzanie, by wszystko psuło się jak najszybciej, najlepiej w dzień po wygaśnięciu gwarancji), by sprzedawać więcej i więcej powinny bezdyskusyjnie odejść do lamusa.
... nieustanna gonitwa za zyskiem, wypuszczanie nieprzemyślanych produktów tylko dlatego, że raz do roku tak jest zaplanowane w kalendarzu (...), by sprzedawać więcej i więcej powinny bezdyskusyjnie odejść do lamusa.

Gdy jako na pierwsze zaszedłem na stoisko Yamahy i usłyszałem, że z nowości przywieźli tylko dwa nowe soundbary, to moja proekologiczna dusza odetchnęła z ulgą. A chwilę potem podobne informacje zacząłem słyszeć od kolejnych wystawców. Były przyodziane w różne słowa, ale sens był jeden: “Nowości szykujemy za rok.” / “Pracujemy nad nowymi technologiami.” / “Może coś pojawi się na przełomie roku.” A część firm po prostu nie przyjechała w ogóle, woląc nie konfrontować się z pytaniami o zaistniały stan rzeczy.
Powtórzę to jeszcze raz - zmniejszenie się liczby nowości to jedna z najlepszych wiadomości, jakie dane mi było usłyszeć na tegorocznej IFA 2019 i choćby dlatego warto było pojechać do Berlina.

Ten medal ukazał jednocześnie drugą stronę i to bardzo cenną z punktu widzenia dotychczasowych klientów, firmy zamiast ładować środki w wymyślanie tzw. nowości, zaczęły udoskonalać technologie już istniejące na rynku. Zaczęły również mocniej rozwijać oprogramowanie dające się wgrać już do wielu urządzeń, wzbogacać je o nowe funkcje (które jeszcze rok temu byłyby przyczynkiem do wypuszczenia nowych modeli), bez zmuszania klientów do zastępowania posiadanego już sprzętu.

To świetna wiadomość dla każdego kto kupił np. dobry amplituner, nie dość że nie będzie miał poczucia posiadania “starego” modelu, to jeszcze zostanie on rozbudowany choćby o AirPlay 2, czy udoskonalone algorytmy analizy i przetwarzania.
Albo kupił sobie DAC’ka, a przecież wiadomo, że większość dostępnych plików to 24/44.1 lub 24/96. Wyższe próbkowania niż 24/192 to ściganie się dla samego ścigania. 99% klientów nie szuka DAC’ka z najszybszym zegarem na rynku bo i po co.

Osobiście obstawiam pomysł, że następny istotny skok jakościowy w odtwarzaniu muzyki pojawi się gdy firmy takie jak Samsung zaprzęgną istniejącą już technikę sztucznej inteligencji zaszytą w procesorach Quantum (generowanie znacznie lepszej jakości obrazu niż był na wejściu), na rzecz obróbki muzyki.
Gdy panowie inżynierowie dopracują kwestie upskalingu i restauracji nagrań niskiej rozdzielczości do perfekcji, to z nudów (coś przecież trzeba robić) wezmą się za audio, a efekty mogą okazać się piorunujące.
Już uszami wyobraźni słyszę Armstronga śpiewającego “What a Wonderful World” tak, jakby został zarejestrowany wczoraj. To będzie prawdziwy przełom, gdy Kiepura i Maria Callas zaśpiewają znów jak na żywo.

Pierwsze jaskółki dało się już zauważyć - ścieżka filmowa analizowana co 42 milisekundy - polecenia z procesora telewizora wysyłane do soundbara zmieniają jego charakterystykę tak, by ten optymalizował dźwięk zależnie od tego, co dzieje się na ekranie. Więcej w temacie pojawi się w osobnej publikacji poświęconej wyłącznie temu tematowi.
Obszerny przegląd modeli soundbarów można zobaczyć w mojej relacji “SAMSUNG - #1 soundbarów“ na InfoAudio.pl.

Reasumując, wygląda na to, że branża audio (i chyba nie tylko) świadomie spowolnienia do cyklu dwuletniego w prezentowaniu nowości. Przypuszczam, że podobnie się stanie ze smarfonami, gdzie nowy aparat fotograficzny, to za mało by nakłaniać klientów do wymiany rocznego telefonu za kilka tysięcy złotych. To samo musi czekać również telewizory - 8K to ubiegłoroczna nowość, która dopiero w tym sezonie zaczyna trafiać do sklepów. Warto w tym miejscu nadmienić, że Samsung mający roczną przewagę nad konkurencją, w tym roku mógł się skoncentrować już na dopracowywaniu szczegółów i pokazał ekrany pokryte nową warstwą pochłaniającą / rozpraszającą / niwelującą refleksy światła odbitego, co fenomenalnie poprawia jakość postrzeganego obrazu.
Trzymam kciuki, że największe koncerny “dogadają się” by wprowadzić cykl dwuletni.
Odetchniemy my i planeta.
